piątek, 31 sierpnia 2012

Malaksowanie

Dzis króciutka notka (bo nie mam czasu aaaaaaa!!), w ramach pomocy fryzjerskiej.
Co to takiego to MALAKSOWANIE???
Nazywane przez fryzjerów również emulgowaniem, masowaniem, malaksem itp.

Jest to nic innego, jak polanie wodą z kranu najczęściej mieszanki farbującej, rozjaśniającej, odżywczej itp. i masowanie tego na głowie przez kilka minut, celem odklejenia od łodygi włosa, lepszego rozprowadzenia substancji czy poprawienia jakości zachodzącej reakcji chemicznej.
Można pomasować chwilę aż do spienienia i zostawić na kilka minut. Potem dokładnie spłukujemy.

A po co się to robi i w jakich sytuacjach najczęściej?
- w kąpieli rozjaśniającej by lepiej rozprowadzić produkt, równiejszy efekt
- jako odświeżenie koloru dla blondynek- nakładanie co miesiąc farby rozjaśniającej na długości włosów to zabójstwo...lepiej farbe z odrostów po upływie tych 50-55 minut polać nad wanną wodą z kranu, pomasować do utworzenia piany i takie cieknące całe włosy potrzymać z 5-10 minut. Kolor będzie równy i lśniacy na długościach również, bez wysuszania włosów i zniszczeń.
- przy koloryzacji szamponetkami, szamponami koloryzującymi- równy kolor
- w masażu skóry głowy- przy zabiegach pielęgnacyjnych.

Pamiętajmy, że kiedy przyciemniamy włosy, farbujemy na odcienie intensywne jak czerwienie, fiolety, rudości albo zmieniamy mocno odcień- sam malaks nie wystarczy. Trzeba farbę położyć też na długości na 5-20 minut w zależności od sytuacji.

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie!
Buziaki Kochani!

czwartek, 30 sierpnia 2012

Zwierzaki Bunny

Witajcie znów po przerwie!
Sprawy urodzinowe zostały zakończone, więc wracam do czytelników ;)
Jak obiecałam- dzisiejszy post skupi się na miłości do zwierzaków Bunny, skąd się to uczucie tak żarliwe wzięło i czemu dałabym się pokroić i spalić, żeby innym zwierzaczkom na świecie było lepiej- zwłaszcza tym bezdomnym ;(
Filozofii tu wielkiej nie ma- jestem przykładem dziecka, które miało bardzo zapracowanych rodziców...więc zwierzęta wokół były jedynym moim towarzystwem.
Miałam co prawda rok młodszą siostrę i nadal mam, ale my to dwa różne światy od zawsze i dziś nie utrzymujemy większego kontaktu...nigdy sie nie rozumiałyśmy i nie pasowałyśmy do siebie.
Miałam też kochającego dziadka, mojego anioła do teraz... i w sumie moje dzieciństwo to był dziadek i zwierzęta.
Dom rodzinny mam na obrzeżu miasta, jednorodzinny z wielkim ogrodem...wokół cisza, działki i zero sąsiadów poza sezonem.
Kiedyś dziadkowie mieli hodowle norek, później po likwidacji trochę kur, kaczek, królików, psy, koty...
Gdy miałam kilka latek zostały koty, psy i króliki, później świnki morskie i papugi, rybki, hodowla myszek chińskich...Grunt, że zawsze były zwierzęta... bardzo dużo ich.
Gdy zamieszkałam na stancji z moim A., bardzo brakowało mi tego rytmu życia jak na wsi...zwłaszcza zwierząt ;(
Ale wiadomo jak jest na stancji...

Po ok. 2 latach mieszkania razem, od mojego A. dostałam na sylwestra roku 2008 królika miniaturkę- Trusię/ Truśkę/Truchę, która okazała się... być królicą dlugowłosą (angorka):




Nie było latwo... bo Truśka gdy po ok. miesiącu obrasta futrem, zjada je nadmiernie podczas mycia i juz przeprowadziłam kilka akcji ratunkowych, gdy sie"zatkała" i o mało nie umarła ;(
Z czasem nauczyłam sie, jak o nią dobrze zadbać- wcześniej hodowałam tylko rasy mięsne to inna bajka ;)- i teraz co ok 3-4 tyg mój A. strzyże ją na kilka mm nożyczkami... dzięki temu zapobiegamy najedzeniu sie futerka. Jest co prawda po strzyżeniu brzydka, nierówna, wygląda jak wypłosz... ale zdrowa i żyje.
Żywię ją jak najbardziej naturalnie- czyli nie kupcze granulki ze sklepu zoo, a mnóstwo sianka, trawek, ziół i warzywek- czasem owoce, a uwielbia nektarynki.
Niedługo będzie miała u nas 4 urodziny...

Moim drugim zwierzakiem jest... Lola.
Deszczowego,  11 września 2010 roku, moja mama zadzwoniła do mnie, żeby A. pojechał samochodem na dworzec PKP złapać błąkającego się szczeniaczka, którego taksówkarze karmili chlebem...
Psiak błakał się cały dzień po ulicy, podbiegał do ludzi i jadących samochodów, a mama widziała go przyjeżdżając co godzinę na końcowy. Mój A. pojechał ze swoim bratem...
Wrócili po ok. godzinie i przynieśli mi malutkiego kundelka na rękach- na oko z 3-4 miesiące, miał jeszcze szczenięcego zeza i trząsł się jak chodził...
Mieliśmy go odwieźć ns dnia do schroniska... ale....



No właśnie... zakochałam się w niej! Zawsze marzyłam o posiadaniu psa w domu. Mialam psiaki w domu rodzinnym, ale "łańcuchowe", bo mama kocha koty i miała zawsze koło 10-20 kotów, które psy puszczone luzem by ganiały. A pies łańcuchowy to nie to samo, co domowy, który je z tobą, śpi w twoim łóżku i wychodzi na spacery kilka razy dziennie...
Wraz z bratową popłakałyśmy się i zaczęłam błagać A., żeby Lola z nami została. A. był twardy z początku... to stancja, niewiadomo ile pomieszkamy tu, potem gdzie indziej, kto nas weźmie z psem?!
Ale ja wytoczyłam najcięższe działo- jeśli Lola odchodzi to ja też! Z moim A. byliśmy wtedy już 7 lat razem... no i co mial zrobić, uległ ale stwierdził, że opieka należy do mnie, on psa nie chce i to ja będę mieć kłopoty.
Czas zweryfikował, że Lola najmocniej kocha jego i on ją też ;) i dziś mówi, że nie wyobraża sobie, żeby naszych zwierzaków miało nie być, zupełnie jak ja....
A psy będą ze mną nieprzerwanie do końca życia- kocham te zwierzęta i wiem, że każdy kolejny psi towarzysz będzie ze schroniska albo właśnie taki "skierowany" do nas przez los- przybłąkany-przygarnięty.
I popieram akcje "NIE KUPUJ-ADOPTUJ"!
Mam nadzieję, że wpis Wam się podobał i nie zanudziłam ;)






poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Dawno, dawno temu i dziś... w przeddzień 25 urodzin...

Witajcie Kochani!
Wracam do Was po jednej z najwspanialszych moich imprez urodzinowych- pomimo że faktyczne urodziny mam jutro- we wtorek- to imprezę pasowało mi zrobić w zeszły weekend by zebrać gości.
Jak już pisałam, niestety zdjęć z imprezy nie dam na bloga, gdyż nie nadają się. Nie będę ukrywać, że moje urodziny zawsze są porządnie pijackie, tradycja ta trwa odkąd skończyłam te 16 lat...również nie będę kłamać, że 18 ;P Grono było w tym roku wyłącznie męskie, ja jedyna kobieta, więc możecie sobie wyobrazić co się działo przez te 2 dni ;) No i alko nie przepiliśmy... podejrzewam, że kolejny weekend odbędą się poprawiny moich urodzin- zresztą też stałoby się to już tradycją ;D
Było świetnie, spotkałam ludzi, których dawno już nie widziałam, ale mnie nie zawiedli i przybyli ;*
Zawsze tak było, że tylko na facetów mogłam liczyć, kobiety z mojego grona znajomych w większości wypadków zawodzą- i nie przybywają na imprezę bez słowa wytłumaczenia albo wymawiają się tuż przed, co poradzić.
Podsumowując- mega kaca przeżyłam/liśmy, wycałowana jestem za wsze czasy i dostałam piękne kwiaty na widok których mnie wcięło- ON będzie wiedział, że to od niego i bardzo mu dziękuję ;* i nie był to mój A. ;)







Odbiegając już od tego tematu, postanowiłam dziś zrobić wpis "kiedyś- a dziś".
Tak więc fotki, gdy byłam w 1 klasie podstawówki i w 1 gimnazjum- od razu możecie zobaczyć jak ciemne włosy naturalnie mam:





I wersja na "dziś" czyli jak rośnie moja zapuszczana asymetryczna grzywka i jaką długość włosów teraz noszę ( choć myślę intensywnie o ścięciu do ramion)- włosy tylko uczesane w kucyk, zero stylizacji itp, a rozpuszczone schły podsuszone suszarką i nierozczesane po myciu wcale:








I właściwie to tyle w tym wpisie ;) Mam nadzieję, że Wam się podobała kolejna odsłona z życia Bunny.
A może macie jakieś pomysły na fryzurę dla mnie? Jakby te włosiska ostrzyc? A może nie strzyc?
Ciekawa jestem Waszego zdania...
Wszystkim życzę takich urodzin jakie miałam w tym roku! Buziaki!
Ps. A już w następnym wpisie przedstawię Wam moje kochane zwierzaki, bez których nie mogłabym żyć...

piątek, 24 sierpnia 2012

Pierwsza pomoc fryzjerska- czyli nowy dział na blogu

Hej Kochani!
Zostałam "zmolestowana" i zobligowana do stworzenia nowego działu na swoim blogu.
Będzie to pierwsza pomoc fryzjerska, czyli najważniejsze pytania i odpowiedzi w sytuacjach nagłych, podbramkowych.
Taki mały skrót dla szukających odpowiedzi na pytania, które ciągle się powtarzają, a nie możecie znaleźć tego w komentarzach, w których już jest niezły śmietnik ;)
Mam nadzieję, że pomysł ten przypadnie większości do gustu.
Ps. Buziaki Paulinko i mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumna ;*
Ps.2. A w ogóle rozpieszczacie mnie ostatnio liczbą wejść ;3 Dziękuję!

PROBLEM 1: (inspirowany Kylie ;*) UTLENIACZ
Saszetki  utleniacza z farby są mocno "napuchnięte", zupełnie jakby miały wybuchnąć. Czy można użyć tego utleniacza do farby czy się zniszczył?

Odp: Oczywiście można! Nic mu się nie stało, jest to wyłącznie reakcja na wysoką temperaturę otoczenia.
Gdyby saszetka miała gdzieś dziurkę, albo nastąpiła nieszczelność buteleczki, np niedokręcenie to oksydant jest do wyrzucenia, bo prawdopodobnie zdążył się utlenić i nie zareaguje z farbą.

Udanego weekendu! Wrócę do Was w przyszłym tygodniu., jednak nie wiem dokładnie kiedy, bo zamierzam ostro świętować swoje urodziny ;P Do następnego!


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Intercosmo voila 8.32 jasny beżowy piaskowy blond

Bohaterką dzisiejszego postu będzie znana Wam dobrze Agatka ;*
Ta szalona dziewczyna w ostatnim czasie przeszła wielką metamorfozę włosową- od jasnego popielatego i chłodnego blondu z refleksami, po odcienie złota, do naturalniejszego blondu ciepłego i kolejnym jej krokiem tonowania koloru, odświeżania i utrwalania było zastosowanie farby profesjonalnej Intercosmo voila, odcienia 8.32 jasny piaskowy beżowy blond.
Generalnie jest to na pewno ciepły beż...
Agatka użyła oksydantu 6%, a stosunek farby do utleniacza to 1:1,5. Odrosty miała minimalne, mimo to również ładnie się rozjaśniły na tak niskiej wodzie- ale też Agatka ma jasną naturę. Sama farba nie szczypała podczas aplikacji, jednak śmierdziała nieziemsko...Po ok. 7 myciach kolor lekko się sprał. Kondycja włosów dobra, farba nie niszczy, jest łagodna i włosy pięknie błyszczą.
Tak więc polecamy!

Ps. Lubicie beżowe blondy?








niedziela, 19 sierpnia 2012

Różowa pantera- czyli szpony na sierpień...

Witam Kochani!
Lato do nas powróciło nieprawdaż?
Dla mnie akurat to średni powód do radości, ponieważ źle się czuje podczas upałów, niemniej lato ma swoje prawa i trzeba się cieszyć ;)

Natchnienie przyszło nocą... zakochałam się w panterkowym motywie i postanowiłam, że zostanie ze mną na dłużej. A jak lato- to skojarzenie z kolorowymi galaretkami... no i róż, ale dosyć subtelny.
Tak powstały moje różowe pantery.
Buziaki i spokojnej niedzieli!




środa, 15 sierpnia 2012

Kitka przyciemnianie sierpień 2012 L'Oreal 7 + 8.13

Dziś zajmę się efektami przyciemniania włosów naszej Kiteczki z bloga http://kitkens.blogspot.com/ , gdyby ktoś jeszcze istniał w blogsferze, kto jej nie zna ;)
Kitka podjęła z czasem decyzję, że pragnie przyciemnić swój jaśniutki piękny blond (ale dlaczego??? jak mogłaś!, moje serce pękło ;P) do bardziej naturalnego, właściwie najlepiej podobnego jej naturalnemu odcieniowi. Udała się więc do fryzjera- powierzając swe piękne włosy profesjonalistom- bo jak wiadomo z tak jaśniutkimi ciężka jest zabawa, by nie uzyskać zieloności, turkusu czy innych glonowo-burych odcieni...
Jak sama wspominała, fryzjerce dłonie drżały nad tak cudownymi włosami;  fryz wymieszała prawdopodobnie 3 czy 4 farby L'Oreal Majirel (jakie odcienie niestety się domyślamy, było 8.2 i jakiś beżyk...cóż tajemnica zawodowa ;)) i to siup na głowę.
Czas mijał, wszyscy drżeli o rezultat....
Tik-tak...Tik-tak....
Fryzjerka odetchnęła z ulgą przy modelowaniu, nasza Kitka też, bo kolor okazał się bardzo naturalnym blondem, bez glonowości.
Efekty poniżej, od razu zaznaczę, że moja bohaterka zasypała mnie taką ilością fotek, że nie potrafiłam znów wybrać i z ok. 50 i tak myślę, że sporo odrzuciłam ;p










Jak widać po fotkach radość długo nie trwała, bo z czasem kolor zaczął spierać się do Jego-wielmożności-glonowości...
Nie ma w tym winy fryzjerki, po prostu włosy przyciemniane z bardzo jasnego blondu czy rozjaśniacza zwykle właśnie tak reagują. Jeśli nie od razu, to z czasem wymywania koloru.
Dużo łatwiej jest wyjść z koloru, gdy przyciemniamy ciepłymi odcieniami- wtedy ryzyko zieleni jest małe. Przy zachowaniu chłodnego czy naturalnego odcienia mamy zieleń choć minimalną jak w banku, możemy się ratować odcieniami beżowymi, ale gdy uznamy, że zieleń staje się dominująca to nie ma innej rady jak nałożyć farbę mahoniową, czyli też np ciemny blond z piąteczką po kropce i może być jeszcze dodatkowy ciepły inny refleks. To na pewno da nam już naturalny właściwy kolor.
(Czy ktoś na tej sali w ogóle rozumie o czym ja bredze...?)

Wracając do tematu Kitki...trza było ratować! ;D Takie włosy....<mdleje>
Wiedziałyśmy już, że ma być z ton albo pół ciemniej, bo sporo się te 8ki wymyły i że nawracamy kolor na właściwy tor.
Decyzja- L'Oreal tym razem sklepowy 7 blond i 8.13 perłowy beż z excellence.
I to pół na pół i siup na te niedobre włoski...
nerwy.... nerwy... oczekiwanie.... niecierpliwość....
i nagle Kitka oznajmiła, że zieleń jest dalej! Mało mnie o zawał nie przyprawiła ta kobieta fatalna...
Dopiero ochłonęła, pokazała fotki i spłynął na mnie spokój duszy- jak wszystko wyschło, zostało obadane z wszystkich stron i świateł świata, okazało się, że jest 100% natural i co tu gadać... no bosko! Piękne włoski Kitkowe jak z czasów liceum... nikt nie pozna, że nie jej własne.










Widzicie ten boski beżowo-perłowy połysk? Kitka zdradziła mi, że włosy po sklepowej excellence tysiąckroć lepsze niż po profesce jeśli chodzi o kondycje <szok>.
O zieleni więc zapominamy i życzymy by już nie wracała niepokoić nas...Bo i tak ją przegonimy.
A Kitce czego życzymy czytelnicy moi drodzy?
Żeby włosy rosły jak grzyby po deszczu, kolor się trzymał i dużo uśmiechu ;*

Ps. Mam dziś wredny humor, więc mam nadzieję, że notka Was rozbawiła, sama Kitka nie ma mi za złe tego opowiadania, bo i tak jak w bajce- wszystko dobrze się skończyło i wszyscy żyli szczęśliwi.
Dziękuję Kitko za ogrom materiału, wielkie zaufanie i cierpliwość do mnie ;*  Uwielbiam Cię!
Komentujcie!

piątek, 10 sierpnia 2012

Maska Dolce anti-age rekonstruująca

Dziś napiszę o masce, którą wprost uwielbiam, ubóstwiam i jest moim numerem 1 wśród masek regenerujących-rekonstruujących.
Jest to produkt profesjonalny włoskiej firmy Pettenon Cosmetici, Dolce anti-age.




Niech Was nie zmyli nazwa maska przeciwstarzeniowa... to nie jest produkt dla Pań w wieku średnim, ale maska, która odbudowuje nasze włosy, "odmładza" je wizualnie i wewnętrznie. Doskonała zwłaszcza dla włosów po zabiegach fryzjerskich, uszkodzonych, suchych czy zniszczonych.
Na włosy zdrowe, normalne nie polecę jej częściej niż 1-2x w miesiącu, gdyż takie włosy stosowana częściej obciąży.
Na włosy zniszczone- rozjaśniane czy farbowane dobrze stosować ją 1x w tyg. jednak jeśli zauważycie obciążenie, pogorszenie wyglądu, możecie przeżyć miły szok, że wystarczy Wam stosowanie np raz na 2 tyg ;) to znak, że z waszymi włosami nie jest wcale tak źle.
Moje włosy ją uwielbiają i znoszą spokojnie bez kaprysów raz w tyg.
Ważne jest też jej umiejętne stosowanie- nakładamy minimalna ilość wmasowując we włosy, dokładamy stopniowo dosłownie maczając w niej opuszki palców- na moje ponad 60cm kudły wystarczy ilość mniej więcej 2zlotówki! Jeśli przesadzicie- ciężko będzie ją wypłukać, tzn długo będziecie płukać włosy, a one nie będą chciały pozbyć się nadmiernej śliskości ;) no i trzymamy z 10 minut najlepiej pod czepkiem/ręcznikiem albo podczas kąpieli- ważne by zadziałało ciepło- po spłukaniu nie poznacie swoich włosów!
Nieziemsko miękkie, gładkie, błyszczące jak tuż po farbie, śliskie, genialnie się czeszą...
+ konsystencja żelo-budyniu, gęsta
+ kolor żółty
+ wydajność- nie bierzcie opak. większych jak te 250ml czy 500ml, 1 litra raczej sami nie zużyjecie przed końcem daty ważności
+ cena ok. 15zł za 250ml, 22zl za 500ml, 30zl za 1l
+ fajne rzeczy w składzie: silikony, pantenol, hydrolizat protein słodkich migdałów (nawilża), hydrolizat protein pszenicy (nawilża, wygładza), hydrolizowany gluten pszeniczny ( wzbogaca i usprawnia odnowę substancji białkowych), ekstrakt z papryki, ekstrakt z chrzanu pospolitego.
-/+ zapach męskich perfum?
- dostępność w sklepach fryzjerskich albo all, ale cóż to produkt profesjonalny...

Polecam wszystkim, którzy jeszcze jej nie znają!
Ps. zostawiam foto składu, do następnego Kochani ;*




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

L'Oreal Recital Preference 8.3 Cannes

Hej!
Dziś pragnę przedstawić Wam efekty tonowania koloru przez Agatkę farbą L'Oreal Recital Preference Cannes 8.3 jasny złocisty blond.
Farba zawiera utleniacz 6%.

Agatka w dość niedługim odstępie czasu po przyciemnianiu włosów farbami Majirel L'Oreala, zmuszona była stonować kolor złocistym odcieniem, ponieważ tamte jej się spierały (rozjaśniane włosy farbami, refleksami do prawie białego blondu) i traciły połysk.
Decyzję podjęła migiem- i nałożyła na kilkanaście minut ową farbę na całe włosy.
Efekty? Kolor błyszczący i odświeżony, ciepły- pięknie!